niedziela, 28 lutego 2010

Hans z Doliny Siedmiu Wichrów - odcinek 2

Co do świata zwierząt węże pustynne i skorpiony co rusz odwiedzały mieszkańców w poszukiwaniu żywności. Były to gryzonie i owady, głównie muchy, myszy i szczury, wyjadające resztki ze śmietników. Od czasu do czasu nad Pueczalczes krążyły sepy, dzielni przyjaciele padliny z pustkowia.

Z kolei tytułowym bohaterem był (to już wiadome) pięćdziecioletni Wiedeńczyk – Hans – krępy blondyn, o brązowych oczach. Mieszkał samotnie w małej chatce kilometr na północ od wioski. Historia, która pewnego dnia wydarzyła się w Dolinie Siedmiu Wichrów nigdy nie zostałaby spisana, gdyby nie Hans. Opowiedział mi ją, lipcowym popołudniem 10 lat później w małym brazylijskim porcie.

Nim nastąpił Nowy Rok, tuż po Świętach, Pueczalczes odpoczywało po jesiennej piaskowej burzy. Na dworze Słońce świeciło niezbyt mocno, nie na tyle, aby piasek parzył gołe stopy. Ludzie przebywali głównie w domach. Zajęci byli swoimi sprawami, czytali książki, słuchali komunikatów i audycji radiowych. Pani Gertruda sprzątała swój lokal, przed nadchodzącym Nowym Rokiem. Hans pochłonięty był oczyszczaniem z piasku starego motoru, pamiętającego czasy I Wojny Światowej. Panowała atmosfera oczekiwania, nadchodził Nowy Rok, świętowany najhuczniej jak tylko można sobie wyobrazić.

Pani Gertruda piekła wtedy ciasta, dzieci sklejały bibułkowe figurki i kokardki, którymi dekorowały pijalnię piwa. Emilio przygotowywał przemówienie noworoczne, w którym dziękował dwunastu miesiącom za istnienie, a nowe prosił o wyrozumiałość. Na każdy przychodziła stosowna chwila. Zabawa trwała do samego rana, aż Słońce pojawiało się ponad wzgórzami i oświetlało blaskiem białe ściany budynków.

Tamtego roku w przeddzień święta wiatr muskał tylko wysuszoną ziemię. Pieścił ją drobinkami piasku, a przesuwające się ziarenka wydawały cichy szmer. W Pueczalczes to normalne dźwięki, poza odgłosami cywilizacji. W tym prostym koktajlu dźwięków brakowało jedynie gwizdów i pohukiwań przemieszczających się mas powietrza. Takich dni bywało w historii Pueczalczes bardzo mało, stwierdził Emilio pomimo kłopotów z pamięcią (nigdy wcześniej nie przypominał sobie podobnego zjawiska). Dlatego normalnemu życiu mógł towarzyszyć i niepokój i zdziwienie. Jednak mieszkańcy nie zważali na te anomalie pogodowe. W końcu zbliżał się Nowy Rok.

piątek, 26 lutego 2010

Bez kopięta

Wejdźcie sobie na stronę i sami zobaczcie, ten kto ma konto na naszej klasie.

http://nasza-klasa.pl/#profile/7316491/gallery/336

A ten kto nie ma niech wie ze na bloga zawitał sam Czuły WOjtek!!! I odnośnie mego wpisu na temat owej Gwiazdy Internetu, sam Czuły zamieścił swój komentarz a "Pod tym linkiem zadedykowana jest dla mnie piosenka... jestem pod WRARZENIEM - dzięki A cha - ta wyrzej to moja księrzniczka" okraszonym wspaniałym zdjęciem ksieżniczki.

I to jakiej księżniczki! Musiałem się pochwalić gdyż to wydarzenie lutego (jedno z wielu). Czuły WOjtku poczułem się naprawdę kimś wyjątkowym ! Ale nie aż tak wyjątkowym jak Ty!


Aha, no i jak już jestem w temacie zdobywania popularności w internecie to okazało się że na allegro trwa aukcja w której sprzedawany jest "DŁUUUUGI WĄŻ PROSTO Z DŻUNGLI"
Dowiedziałem się o tym zupełnie przypadkowo, gdy koleżanka poszukiwała pewnego wpisu i natrafiła na taką wspaniała aukcję. Można długiego węża kupić za 7 zł w licytacji i za 15 zł w Kup Teraz. Wąż mi się podoba bo węże są też w dżungli i kąsają i syczą. Ale ten wygląda bardzo śmiesznie, a dokładniej to tak:



A aukcja jest tu:
www.allegro.pl/item930997870_dluuuugi_waz_prosto_z_dzungli.html

Aha, ponadto od koleżanki dostałem dziś talizman z Papuy Nowej Gwinei. To byłoby na tyle, chyba o niczym nie zapomniałem i generalnie myślę ze to co w dżungli już wszystkie ptaszyny rozkwiliły. Mam na myśli że już wszystko wiadomo.

wtorek, 23 lutego 2010

"Przedwiośnie"

Jest to wiersz mego autorstwa. Długo poszukiwałem muzy do jego sklecenia - aż w końcu jest, jest pojawiła się! A teraz wczytaj się Czytelniku-Duszo w słowa poety i zadumaj choć przez chwilę nad powiewem życiodajnej weny!

Wesoło podśpiewuje sikor, Hej wiosnę witamy!
Bo oto na podwórzu jej pierwsze oznaki.
Pierwsze psie kupy spod śniegu wyrosły,
Pierwsze przebiśniegi i krokusy za nimi.
A potem pety i śmieci i szklane butelki,
i korki i petardy, co w sylwestra szalały
I liście przegniłe, córy prastarej jesieni.

Wiosno wiosno czy żeś jasna i radosna?
Jesteś o wiosno! ....... o Boże o Boże!!!
Meneli na ulice przyniosłaś z bram ciemnych
Alergią zaskoczyłaś ofiary przeziębień
I żebraka biedaka na lodzie zostawiłaś
Topniejącym i mokrym w blasku śnieżnej bieli.
Wódkę podgrzałaś noszoną w kieszeni!

Wiosno, talerzowe grządki rzeżuchą zasiane,
Ciepłym wiatrem i butem przemoczonym -
Ludzkie dusze pokrzepione i zmartwione!
Jesteś o wiosno zmienną jak kobieta
Lekka jak gołębie pióro, spadające z nieba
Kropkami na ludziach zostałaś zaznaczona,
Czy żeś wiosno umyślnie w garncu uwarzona?

niedziela, 21 lutego 2010

Potem prawda umywana

Oto zupełnie autentyczne prawdziwe zwierzenia człowieka, Ba!!! kobiety w wieku około lat dwudziestu, uczęszczającej w celach ćwiczeń na siłownię. Są to doprawdy arcycenne zwierzenia ponieważ zupełnie nieświadomie i po fakcie i za zgodą zostały Wam ukazane zacytowane. A zatem do dzieła czytania! Poznana prawda wyzwala myśli, wyzwala prawdę, wyzwala impet który pozwala łapać w locie wszystko i to co z nieba samego spada i z księżyca się urywa zupełnie przypadkiem ! Zupełnie przypadkowe zwierzenia są najszczerszymi i posiadają najwięcej wątków biograficznych.

"Bo na siłowni ważny jest lans - ja mam takie białe spodnie dresowe ale one nie są za bardzo lanserskie choć ja je lubię i koksy lubią mnie w tych dresach bo my się już trochę znamy i oni akceptują moją odmienność i to że ja nie lubię tych obcisłych spodni lateksowych. Ale koszulka to już rzecz święta - no albo obcisła z rękawkiem a jak bez rękawka to bokserka - więc albo czarna bo to podkreśla opaleniznę z solarium albo beżowa bo na niej ładnie widać mokre plamy potu. A umieć się ładnie spocić to też nie lada umiejętność - chodzi o to żeby pocić się wzdłuż kręgosłupa ale bardziej na karku niż na krzyżu - oczywiście nigdy pod pachami bo to wstyd! Masz się pocić inteligentnie a nie jak frajerzy! Ja do tego lubię się jeszcze pocić pod biustem bo to podkreśla moją kobiecość - koksy oczywiście nie pocą się pod cyckami bo nie mają ale oni pocą się na klacie gdzie z kolei ja się nie pocę! :D Ah, jeszcze ważne są napoje! Dobrze jest mieć szejker Olimp lub chociaż Trec Nutrition, ja niestety nie mam ale kolega koks obiecał mi taki przynieść. W takim szejkerze rozrabia się różne obrzydliwe specyfiki ale nikt nie mówi że są ohydne i każdy pije - to jak na chrzcie kolonijnym - prawo do życia mają tylko Ci co się nie porzygają! Ja się nie porzygałam jeszcze ale czasem po kryjomu popijam te cuda co to mnie nawadniają i dożywiają i nawęglają i na i do w ogóle! Po siłowni bierze się jeszcze tabletkę - Beta-hydroksy Beta-Metylomaślan - to na regenerację potreningową bo jak już się zmęczyliśmy to i zregenerować się musimy - im większa tabletka tym większy szacun! Początkujący biorą witaminę C bo łatwiej się przełyka ale ja mam prawdziwe HMB - zakupione właśnie internetowo na 50 zł za 220 tabletek! Bycie fajnym kosztuje!"

PS Pocenie się z klasą to nie lada sztuka, pocenie się mężczyzn i kobiet to wyzwanie prawdziwe!!! Dla tych co pocą się jak frajerzy spływa dodatkowy pot od pocenia się w pocie czoła, aby wyszło lepiej a nie jak zawsze. No i koniecznie plastry kondycyjne z Bravo Sport by się przydały tylko kto je posiada jeszcze. Albowiem pocić się trzeba z głową, prawą ręką, dupą Wołowa wszystko jedno ale nie bez przemyślunku!!!

czwartek, 18 lutego 2010

Idą ludzie Babilonu

Wiosenna odwilż nie nadchodzi, a w związku z tym nie ma wiosny. Jest zima. Wiosną dopiero będzie. A Babilon jest cały czas !
I upada rodząc się na nowo! Jest to trzeci z rzędu kontynuowany odcinek inspiracji - anty-babilońskich, anty-systemowych i anty-korporacyjnych na temat filozofii życia społeczeństwa.

Dziś pouczył mnie sprzedawca chleba, że używam złej reklamówki do przenoszenia chleba ze sklepu do domu. Powinno się używać płóciennej, a ja miałem.. No właśnie nie miałem żadnej, dlatego poprosiłem o foliową. Poprosiłem bo w plecaku miałem zakup z lumpeksu - niewiadomego pochodzenia szlafrok polarowy, po oględzinach w domu wykonany z koca. A szkoda byłoby chleb na ubraniu z lumpeksu trzymać, ponieważ zakup ten pozbawiony był opakowania.

Dowiedziałem się wczoraj, że można pokłócić się o ubranie z lumpeksu w lumpeksie przed zakupem. Dowiedziałem się też, że można kupować ubrania w lumpeksie i sprzedawać w innych miastach z zyskiem.

Dziś się dowiedziałem na czym polega lansowanie się na siłowni. Ale to temat niezwiązany z tematem.

Przedwczoraj również dowiedziałem się, że Babilon powrócił. Obecnie walczę z jego istnieniem w mojej głowie.
Ludzie Babilonu są dookoła nas, w nas, oni chcą Ciebie !!!

wtorek, 16 lutego 2010

Życiowa prawda na deser

Jest to prawda ! Zaprawdę zaprawdę powiadam Wam że sam Prorok Ananasz kiedyś był pankowcem! I Jezus jak głosił nowoczesne kazania i Adam Małysz jak zgolił wąsy i Travis Bickle też jak rozprawił się z całym światem !

"Porządek to alternatywne rozwiązanie wobec chaosu"

Imperialny impet

Ogarnięty jestem wszechmocna opieką systemu, tego systemu który nakazuje myśleć, jeść i spać wedle uznania decydentów. Babilon upadł we mnie! Babilon upadł ale nigdy nie upadł na tyle, aby się nie podnieść. Niestety jest w tym momencie obok mnie i próbuje wedrzeć się do duszy zakamarków. Jesteś o Wielki Babilonie większy ode mnie, jesteś wielki !

Ale Babilon upadł i nie wróci już!

O tak o tak, zaprawdę zaprawdę powiadam Wam, że tylko poszukiwanie niszy przetrwania może uratować od zguby. O Babilonie zapluty zepsuty sterroryzowany i pełen nienawiści świecie! Nie idźcie tą drogą !!!
I Ty psie Sabo i Irasiadzie Ty też !


Źródło www.goenglish.com

poniedziałek, 15 lutego 2010

Łapiesz w locie ?

Każdy (en) z twórców wielkich na pewnym etapie swojego niezbyt wzniosłego zycia, ot zwykłego spokojnego, miewał chwile zwątpienia w talent. Bez talentu "niii chujaaaaa" jak zwykł mawiać Wieniczka Jerofiejew, twórcą poważnym nie sposób zostać.

O talentach jest przypowieść, słowo objawione w Księdze Proroka Ananasza nakazuje talenty wykorzystywać, w przeciwnym wypadku sczezną i wezmę w łeb albo jak krew w piach obumrą i zgniją niczym stara sosna w lesie.

A zatem skoro sam Najwyższy ustami Ananasza talentem nakazuje się karmić i dzielić, to i ja swó talent ukazuje Wam ukazuje, talent do..
Samo przez się do ust mknie słowo "dupa".

Jednakże talent do dupy posiada człowiek, w większości ludzie, w pewnych dziedzinach, które wydaję się łatwe, pasjonujące, ciekawe, ale jak w efekcie się okazuje, nie są nam przeznaczone.

Otóż takowych talentów posiadam setki, tysiące i milijony do potęgi drugiej, ile to pośladków posiada dupa standaryzowana. Definiując zaś samo słowo "dupa", przywołuję encyklopedię Nonsensopedię. Wzmiankuje ona, że definicję dupy opracował rosyjski uczony Wołow. Stąd powiedzenie "dupa Wołowa".

Podobnie ma się rzecz z dupą Bladą, tzw. dupą Blade'a - z niejasnych powodów przemianowana zgodnie z pisownią polską. Dup rodzajów tyle, ile podzielonych ssaków przez stałą pośladkową wynoszącą 2.

Wymienię zatem rozliczne me talenty dodatkowo okraszone stosownym komentarzem a niekiedy wcale:
- dusza towarzystwa (rozumiany jestem do 3 piwa przez każdego, po 3 piwie przez wszystkich, a na codzień przez pozostałych)

- wymyślanie (idzie mi zdecydowanie słabo, stąd pomysły o kant dupy rozbić i kabaret skorom sam jak kabaret juz istnieje)

- inicjatywa (mą opieram na zachwianiu równowagi czasoprzestrzennej--> wyprzedzam bowiem czas o 30 lat do przodu, jednocześnie fascynując się czasami 30 lat temu)

- kreatywność (jestem poetą prorokiem chodzącą sprzecznością jak z piosenki Krzysztofa Krzysztofersona)

- talenty muzyczne i sportowe (posiadam talent do gry na gitarze, jednakże niewykorzystany-do gier zespołowych i sportów indywidualnych też na poziomie klas 1-3)

- czar i wdzięk (szczęścia chyba do kobiet nie mam, albo tak wychodzi jak włosy z głowy)

- efektowność (najważniejsze to wizyta w damskiej toalecie w wieku 25 lat)

- efektywność (z każdym się dogadam,który mówić potrafi a już szczególnie z wszelkiej maści mętami)

- zdolności manualne (wyśmienicie naprawiam pralki, a i lodówką się zaopiekuje)

- ble ble ble jeszcze kiedyś coś dopiszę

Na koniec zaś najważniejsze, pytanie zasadnicze kluczowe:
- Czy łapiesz w locie?
- TAK!!! Po stokroć TAK!!! Łapię w locie!!!

A czy Ty łapiesz w locie?

PS Zdania te piszę w celu uświadomienia społeczeństwu, że niestety nie zamierzam wystartować w wyborach prezydenckich. Nie tym razem. Liczy sie tylko ANARCHIA !!!

sobota, 13 lutego 2010

Czy portafisz nadać impet ?

Oto przede mną podróż życia do serca śląskiej krainy - miasta, gdzie nawet gołębie są czarne (w sensie koloru upierzenia). Przede mną podróż w pociągu interegionalnym, cokolwiek to znaczy, przede mną chwile spędzone w wagonie na przeciw staruszki, młodej studentki śmierdzącego pana czy może biznesmena albo przedstawiciela handlowego "Bardzo Ważnej Firmy".

Ponadto sobota przed świętem gruchających ptaszyn jest czasem niezwykle kiepskim, żeby nie powiedzieć bardzo kiepskim bardzo żenującym. Na szczęście można olewać system i pojechać do Katowic i tam spędzić niezapomniany romantyczny wieczór przy wódce oraz w doborowym towarzystwie. Takie pomysły bardzo lubię. I choć z początku się wahałem, wiem że to dobry pomysł.

Przede mną 2,5 h podróży w pociągu. Jako że pojadę pociągiem bez osobistego towarzystwa, będzie to dla mnie okazja do nawiązania nowych znajomości. I tu pojawia się pytanie, jakie znajomości uda mi się nawiązać, oraz jaka kreacje przywdzieję czyli kogo będę w pociągu udawać, grać?

Oczywiście można być po prostu sobą, gdybym był sobą to właściwie zabrałbym ze sobą kolę gazetę i mp3. I tak minęłaby podróż, na obserwowaniu pasażerów i na bank usiadłbym tam gdzie nie ma ludzi, którzy się doskonale znają bo wiadomo że tacy będą non stop rozmawiać i zagłuszać mp3. O ile krótkie podróże jestem w stanie znieść to przy długich jest zgoła inaczej... Nie daj Allachu żeby to były dwie przyjaciółki przypadkowo po latach napotkane w pociągu, albo grupa rekolekcyjna z księdzem, albo czterdziestoletnie kobiety wracające z pracy i rozmawiające o swoim szefie. Może być i tak że czeski pracownik w elastycznych skarpetach postanowi wyciągnąć nogi i pozbyć się obuwia po całym dniu chodzenia, wtedy niezbędna jest ewakuacja lub dyskretne otworzenie okna lub zwrócenie uwagi bez ceregieli.

Najlepiej żeby to była studentka czytająca książkę, o inteligentnym spojrzeniu i rozmowach wyważonych, bez zbędnych słów. Książkę nie podręcznik i nie notatki. Osoba która ma coś do powiedzenia światu, albo jest po prostu równą studentką lubiącą pogadać w pociągu. Albo grupa pracowników fizycznych, którzy pijąc piwo rozmawiają na tematy ogólnożyciowe bo z takich rozmów można naprawdę wiele się nauczyć.

Mógłbym udawać autsajdera, siedzieć na końcu składu skulony w kurtce z kapturem na głowie i beznamiętnie spoglądający przez okno albo wlepiający wzrok w podłogę ścianę ludzi ważne byle bez ruchu i bez wyrazu.

Mógłbym również być szalenie miły, pomagać paniom ściągać bagaże ogólnie zabawny wesoły istna dusza towarzystwa, z uśmiechem na twarzy podając bilet kontrolerowi.

Również mógłbym udawać intelektualistę czytającego literaturę piękną i co chwilę spoglądającego na zegarek oraz piszącego smsy do ukochanej którą widuje co weekend.

Mógłbym udawać, że nikogo nie udaję albo udawać, że kogoś udaję. Na jedno wychodzi.

Mógłbym udawać, ale nie będę udawać tylko wezmę piwo ze sobą i spróbuje nie zanudzić się przez te 2,5 h bo niestety nie mam ochoty czytać w pociągu, ostatnio w ogóle nie mam ochoty czytać. Jedyne co to zapiski dzienniki Salvadora Dali co przeświadczon był swojego geniuszu i tak tez pozostanie w moich oczach dziwakiem, jednak szacunek dla niego za pewność siebie i charyzmę dla rozlanej kawy. Wtajemniczeni wiedza o co chodzi. Lubie też czytać blogi daj dwie fajki i mon cherri.

Tymczasem idąc tropem podróży pociągiem, to tylko 2,5 h, czas podczas którego może wydarzyć się wiele lub nic. Ten czas stanowi wielką zagadkę i oczekiwanie na wydarzenia. W każdym razie jeszcze kiedyś do tematu powrócę, przy okazji opowiadając o najwspanialszym poemacie, mojego ulubionego autora pisarza rosyjskiego - zwał się Wieniedikt Jerfofiejew - i dzieł wielu nie zapisał ale jak już napisał to napisał genialnie. Na jego cześć przytoczę tu z krótkich studenckich czasów, pewien piękny, romantyczny wiersz, który strasznie mi się spodobał i podoba się nadal, od pierwszego przeczytania to prawdziwa miłość.

Ostatni promień słońca skrył się
za strumieniami,
Majestatyczny wieczór otula rozlewiska,
Bezdźwięcznie płacze wierzba
i słychać szept w jej listkach,
Ostatni promień słońca już znikł
za strumieniami.

Spokojnie wioska śpi. Lecz gdzieś tam,
w mglistej dali,
Rozdziera ciszę zmierzchu krzyk,
w skowyt przechodzący,
Straszliwy, pełen grozy i zda się
nie mieć końca...
Spokojnie wioska śpi. Lecz gdzieś tam
w mglistej dali
Kogoś zarzyna ktoś...

piątek, 12 lutego 2010

Oda du dopy

Kochanie misiaczki, muszę przyznać, że nie lubię pisać o rzeczach, które opisywałyby rzeczywistość taką, jaka jest naprawdę. Bardzo lubię rzeczywistość średniowiecznego sajens fikszyn. Z tej okazji napisałem wiersz. To właśnie do Was chciałam zawsze napisać, moje grzeczne robaczki siedzące w brudnej niewymytej głowie.

Wesołe gołąbki poszły gruchać w grządki
Grządek było 100 - w Litwie mej ojczyźnie
Nie wiedział Ling Chan, że miejsce to
Den dnem jest zwane, gdzie mózg w kwasie
Wykąpany, wyleczony, buja się na 4 strony
Pije whisky z kolą w papużastej aureoli
Soli pieprzy i zdziera gumolit

Naprawdę jest to beznadziejny wiersz.

But i was in Warsaw and i saw a snow
And fuck me if you know that i'm dzigolo

To jest nawet gorsze niż żenada walentynkowa i degrenolada i marmolada z tesko, albo jogurt z pleśnią z tesko którym siostrę nieopatrznie uraczyłem ;/

Chciałbym zauważyć że powoli osiągam dno DNO D-N-O, a wszystko to przez błąd genetyczny gdyż miast DNA jest ma komórka każda zbudowana z DNA.

PS Poprawność mego języka została zweryfikowana przez prawdziwych Australijczyków, i szczerze przyznam że z pijaną Australijką spokojnie bym się dogadał ale na trzeźwo "niiii chujaaaaa" jak to mawiał Wieniczka Jerofiejew. A zatem wybaczcie me stylistyczne językowe błędy w końcu i tak wiadomo o co chodzi ;/ A następnie napełnię olejem pusta głowę i wrócę na Aleję Pełną Róż

wtorek, 9 lutego 2010

o rety, rety retowe retorianskie retoryczne

Czuję, jak tracę wenę, dlatego nadrobię jej brak nadmiarem poprawności pisowni oraz interpunkcji.
Brak weny z kolei towarzyszy mym próbom intelektualnego rozwijania się, gdyż niestety uważam, że jestem sprytnie udającym mądrego debilem.
Uważam, że pisanie zdań rozbudowanych, na których również się nie znam, jest dziwne. Uważam też na przejściu dla pieszych oraz podczas spaceru po lodzie, jakom wysoki - z większą siłą ewentualnie uderzę w glebę.
Masz mnie za pośmiewisko, ale to nie wszystko.

Obecnie kobiety, dziewczęta edukujące się, studentki, licealistki, pracujące młode kobiety uwielbiają oglądać Dr House'a oraz uwielbiają chodzić do szkół tańca oraz uczyć się salsy.
Bo przecież salsa jest bardzo modnym tańcem, a dr House jest na najwyższym topie. Dziewczęta też uwielbiają najnowsze kosmetyki oraz szajsowate piosenki w rytmie koko bajo bajo i jojojojo. Szczególnie modne jest słuchanie Black Eyed Peas oraz zachwyt nad Michaelem Jacksonem. Szkoda, że dopiero po śmierci nagle przybyło tylu fanów. Niestety jest to prawda.

Ja Michaela Jacksona nie do końca lubię, choć podziwiam go za kilka kawałków oraz za niesamowitą stylizację na scenie. Zdecydowanie jednak wolę zespół Skaner lub Jamesa Browna. Nie przepadam też za ACDC ze skrzeczącym wokalistą, wolałem tego starego - Bona Scotta. Z kolei dr House jest serialem schematycznym, mało ciekawym. MacGyver był bardziej ekscytujący, gdyż nie operował trudnym słownictwem i był przyjazny. Nie lubię takich cynicznych doktorów jak House, mimo, że czasami można spotkać osoby o podobnym usposobieniu. Ciekawe jaki byłby dr House w Polsce? W którym roku obejrzymy polska wersję Dr House'a? Kiedy obejrzymy polską wersję MacGyvera?

Właściwie sednem jest to, że dziewczęta ostatnimi czasy strasznie się rajcują salsą, Jacksonem i Housem. Co w tych tematach-klimatach jest, że są takie popularne?

czwartek, 4 lutego 2010

Moja nowa przyjaciółka

Chciałbym przedstawić Wam moja nową przyjaciółkę. Mieszkam z nią od dzisiaj, dzisiaj spędzimy pierwszą wspólną noc. Poznaliśmy sie niecały rok temu, trochę razem przeżyliśmy, a niekiedy działo się wiele. Przyjaciółka ma przypomina mi swą figurą sprzęt gospodarstwa domowego, ni to szczupła ani też gruba. Gdyż rodzaj żeński można przyrównać do sprzętu AGD. Dokładniej mam na myśli figurę, zgrabną lub nie, oraz wybrane cechy charakteru.

Dziewczęta o wysokim wskaźniku BMI przypominają pralki, dziewczęta z niskim wskaźnikiem BMI to lodówki lub lodówkozamrażarki. Zdarzają sie i suszarki co doskonale oschłe są. Nigdy nie lubiłem suszarek. Zdarzają się także miksery co wszędzie mieszają, plotkują i ciasto rozbryzgują na ściany. Są i odkurzacze, które to zbierają wszystkie brudy świata i przyjmują je na siebie, a potem przeżywają bo nie wiedza co z sobą zrobić. Jest także i parowar. To urządzenie lubie za to że podoba mi sie zasada jego działania. Jest i elektryczna szczoteczka do zębów, mikrofalówka, automatyczna makijażownica, golarka firmy Brałn oraz żelazko, gorące i ciężkie w obyciu mimo to a dodatkowo prychające na lewo i prawo.

Ale moja przyjaciółkę lubie za cos innego. Kilka słów o niej. Tylko kilka choć warta jest poznania, gdyż w słowach nie wyrazi się jej osobowości. Jest średniego wzrostu, ot taka zwykła, codzienna. Z błyskiem w oku chyba nie, również wnętrze jej nie jest uścielone diamentowym pyłem. Mimo wszystko ma w sobie to coś. To prawdziwa stylistka, ma klase klasyczną, czyli moją ulubioną. Jest wytrwała, silna, odważna. Nie wywyższa się ani nie pozostaje w cieniu. Powinienem o nią lepiej dbać, bo to przyjaciółka na dobre i złe, czyli prawdziwa przyjaciółka. Mimo że w zupełności się nią nie interesowałem ostatnimi czasy, poradziła sobie, a może po prostu musieliśmy odpocząć od siebie. W końcu jednak przełamaliśmy tak zwane pierwsze lody i znów się widujemy. A od niedawna nawet codziennie. Nawet mieszkamy w jednym pokoju. Generalnie fajna jest ma lodówka. W końcu wróciła z balkonu. Oto jak wygląda



PS Zdarzają się w XXI wieku w Polsce osoby, które z racji splotu okoliczności zmuszone sa do prania w "starej poczciwej Frani". Zdarzają się tez miejsca, których nie ma na mapie i nie ma w nich ciepłej wody. Na szczęście są tacy którzy pralki pożyczają a potem pozwalają zrobić z nimi co się chce. Zdarzaja sie też tacy co przyjmują niechciane pralki i oddają potrzebującym.

Dlatego Pokój Wam Wszystkim men !!!

wtorek, 2 lutego 2010

Co powiedział Leonardo na pierwszym stopniu

A to niespodzianka dla wszystkich, wspaniały układ taneczny Leonardo i uwieczniony przez dr Ogulewicza schemat elektro-techniczny. Uklad Leonardo sluzy do tańca przy muzyce elektronicznej puszczanej przez pana technika z wiejskiej świetlicy. Schemat ten Człowiek Disko musi znać w calości na pamieć wraz z tabelka i wzorami, gdyż jak go nie zna to "wskazówka ani drgnie nawet iskry brak, i boje się że gdzieś za rok dopiero ten elektryczny szok porazi pierwszy raz".



Aaaaa-men? Ol rajt men!

elewejszyn penetrejszyn

To juz ostatni wpis pisany z mejtej klawiatury. Wybieram sie do sklepu zakupic nową i lepszą bardziej wydajną gdyz pisanie nastarej jest meczace i bardzo trudne. Szybko meczasie palcenie dziala spacja zakazdym razem a ponadto jest brudna gdyz jej kolor bardzo podkresla wszelkiego rodzaju brudy- jest niestety szara. Azamierzam kupic czarnaw sklepie komputerowym, bedzie w wersji deluxekosztowała32zl. Oto prawdziwa prawda,codzienna jak codzienne jest zycie, herbata rano w metalowym kubku i letniakawawypita na szybko tuz przedwyjsciem jaklekarswo na swiat po drugiej stroniedrzwi. Wlasciwie to moze byc odwrotnie.Nie lubie przebywacw pomieszczeniach wole zdecydowanie przebywanie poza pomieszczeniami npchodnik,ściezka,las, morzejezioro,to nie sapomieszczenia i dlatego lubie tam przebywac.Lubie tez byc na sniegu w mrozny dzien a zarazemsloneczny. Nieustanna popelina plynaca spodpalcow.
Jestwazne zeby prowokacja ma nigdy sie nie udala. Tak jak nie udaje siewielewojenatakow i konfliktow sprowokowanych, mozna wpasc wniezletarapaty jak przykladowi amerykanie co uwielbiaja wpadac w potrzaski wietnamskie,afganskie i irackie. Albowiem napisane jest wprzenajswietszym slowie sw. potocznego z ulicy "kto pod kim dolki kopie ten sam w nie wpada!!!" ;/

A trawa jest zielona nawet pod sniegiem, choc nie wiem kim jest autor tego stwierdzenia, od razu oburzonwielcebedabijolodzy co to na roslinach sie znaja i na kolorach. Dlamniezdanie to jest prawdziwegdyz preferuje szeroki zakreszieleni od odcieni jasnych do zgnilozielonych izielenkojarzy mi sie zawszez trawa, i nie mamtu na mysli narkotkia jedynierosline okalajacachodniki i wypelniajacastadiony w srodku. Trawa jest tez elementemsluzazym dosuszenia i dawania sobie siana- pewnego rodzaju dobrych uczynkow sianodoskonale wypelnia jameustnapolitykom i wszelkiej masci spolecznikom majacym gadane ale nie na temat i od rzeczy. Siano kojarzz mi sie y kolei y sianokosami i sam nie wiemjakim cudem yamieniaja mi sieliterz w tzmyeposciemiast z i y nie wiem nie mam pojecia. Jest to o tzle dyiwienisjye ye hehhe moyewlasnietak mialo bzc,moyetokolejnz element ukladanki + dyieki ktoremu dowiemz sie kto jest odpowiediylanz ya ten burdel. Najpewniej moja niestarannosc, taka wlasnie miala bzc bey ybednzch wzsilkow. Stan spoocyznku jest najbardyiej wzdajnzm energetzcynie stanem.
O!!!