niedziela, 21 listopada 2010

Rebusik bolesny

Kurcze flaki, wszystko przez traumę ostatnią, wszak pełen bólu narodził się nowy rebus. Tradycyjnie do wygrania nagroda - tanie wino ku pokrzepieniu serc Waszych!

czwartek, 18 listopada 2010

Prawie się nie pozbierał...

Do dziś broczy krwią z potwornej rany. Tak żeśmy z chłopakami i jedną koleżanką im dokopali. Oberwał ten cały pieprzony system od nas, wszystko z powodu ciągotek do opodatkowanego alkoholu ze sklepu. Mimo wszystko oberwał i to pokaźnego ciosa w nosa!!!

Tak się to stało, że po wypiciu okazyjnych paru piw zakupiłem wódkę w nocnym. Nie żeby bez okazji, choć i tak mogło się wydarzyć, urodziny miałem. Moim zamiarem wymarzonym było wypicie jej w ciemnym zaułku, żulerskim klimacie, brudnej, zaśmierdziałej bramie lub śmierdzącym moczem podwórku. A tu nie - spodzianka!

Wypiliśmy wódkę pod samym ich nosem w nocy, bez cienia zwątpienia pod Alfredem Fredrą, na rynku samym. Tak wypiliśmy, a oni dwa razy nas minęli w kamizelkach śmiesznych. A my raz ich zmyliliśmy przechodząc paręnaście metrów dalej z okolic drzewka nr 1 pod drzewko nr 3. Ponadto nagrali nas na kamerę. Chyba że się taśma skończyła albo miejsce na dysku, to może nas nie nagrali, ale i tak oberwali. Pieprzone systemy głupie.

Spełniło się moje marzenie o piciu wódki gdzie kto chce. Jedno z miejsc zaliczone.

poniedziałek, 15 listopada 2010

W tym tygodniu choruję na raka

Kiedyś karta się odwróci i będę odnosił sukcesy na wielu polach. A narazie mimo dobrego stanu zdrowia miewam obsesję na punkcie nowotworów. Jestem przeraźliwie pewien, że dopadnie mnie rak.

Ostatniej nocy miałem sen, w którym przeprowadzono na mnie operację, ze znieczuleniem miejscowym, bez narkozy, tzw. "na żywca". Rozcięto brzuch, szybko stwierdzono 3 guzy, z przerzutami. Dodatkowo jeszcze jedną dolegliwość spowodowaną permanentnym brakiem zwykłości-szczęśliwości. Kazano poczekać na lekarza-stażystę, który zszyje rozcięcie. Chodziłem po szpitalu z opatrunkiem trzymanym ręką pod koszulą. Nie zwracano na mnie uwagi.

Nagle na korytarzu pojawili się studenci medycyny, jeden nieopatrznie mnie szturchnął, tak, że opatrunek spadł i krew z brzucha wylała się na podłogę.
Wrzask, panika, i pytania co mi jest? A potem krótkie stwierdzenie, z uśmiechem na twarzy, szyderczym oczywiście, w stylu dobrej miny do złej gry.
- Mam raka, oczywiście że mam raka. (Większość rodziny od strony matki miała raka. Słyszałem jak skrzypiał swoimi szczypcami, głodny.) ...Czekam na zszycie brzucha. W myślach dodałem ... i powolną nieuchronną śmierć.

Oto owa śmierć nie byłaby niczym nadzwyczajnym, może kilka osób zastanowiłoby się nad kruchością życia. Miałbym wielu znajomych, którzy okazali się bliskimi znajomymi na pogrzebie, rodzina by polamentowała, a ktoś wspomniałby że wiodłem jednak proste życie. Wcale nie byłem, nie jestem dziwny.
Pamiętam, oczy studentki, która spytała co się stało. Miała minę mówiącą - Młody, biedny, ma raka i umiera. Nie wiadomo, ile będzie żył.
Co zrobię w ostatnich miesiącach życia? Pewnie tradycyjnie zmarnuje mnóstwo wolnego czasu na pierdoły. No nic, powodzenia rzekłbym, tak to już jest na świecie, że trzeba pakować manatki :)

A potem się obudziłem i brzuch miałem cały.

niedziela, 7 listopada 2010

Kawał

W piątek wymyśliłem kawał. Wpisałem go w google, żeby sprowadzić czy już istnieje. Z tego co wiem, nie. Jeżeli ktoś go już słyszał, znał, proszę o informację. Dobrze jest wiedzieć, że jest się pierwszym autorem. Oto on:

Jest w dechę - pomyślał zięć nad trumną teściowej.

środa, 3 listopada 2010

Słodki burdelik

W moim pokoju najgorzej prezentują się puste ściany, oczywiście poza mną.

wtorek, 2 listopada 2010

Jabłka dojrzały

Poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie, bo jest to nieokiełznany pejzaż jesienny przepełniony śmieciami. Dokładnie taki klimat lubię, w świecie garniturów, biznesmenów, biur projektantów, prawników, sklepów, punktów gastrofizycznych i wszelakiego badziewia. Jest tu równowaga, zaskoczenie i natura dzika, bo w samym centrum miasta na śmieciach rosną dżunglaste rośliny. Jest też motyw sentymentalny, ponieważ zimową porą niejedna wódka została tu wypita. Z pewnością wybrani czytelnicy wiedzą co to za miejsce, w którym wiosną kwitną jabłonie, by jesienią wydać wspaniały owoc?