poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Wakacyjny łikend ułołuło !

Zawitałem we wspaniały wakacyjny weekend do rodzinnego miasta. Ba, mój pobyt się przedłużył i nadal przebywam w domu. Nie dzieje się tutaj zbyt wiele rzeczy, które sprawiałyby że serce rośnie. W sobotę był turniej piłki siatkowej plażowej z wpisowym wynoszącym 20 zł, w niedzielę były msze w kościele i dużo ludzi nad zalewem - miejskim kąpielisku przepływowym rzecznym. Co więcej można się kąpać za darmo, ale nie wolno przyprowadzać psów ani śmiecić. Na szczęście można spokojnie się wysikać do wody, a pod parasolką podają piwo. Nie ma tutaj "turystów w sandałach doktora Schola", są za to mieszkańcy oraz okoliczni przyjezdni. Wszyscy się wspaniale relaksują, inni wspaniale awanturują i są fajni, właściwie każdy chce być na jakiś tam fajny sposób fajny, a nawet superfajny.

W poniedziałek pracowały urzędy, poza tym na podwórku kosili żywopłoty, a po drugiej stronie, od ulicy robią remonty i hałasują od samego rana koparką cofającą. Dzieje się dużo, ale do rozrywki codziennym wydarzeniom daleko. No chyba, że pracuje się jako saper albo pakowacz reklamówek jednorazowych.

Z wiadomości miejskich bardzo lubię czytać kronikę policyjną, nie muszę kupować gazety, żeby ją przeczytać, bo kronika znajduję się za darmo w internecie na lokalnym portalu internetowym. Jestem na bieżąco. Kiedy ją czytam, czuję się związany z miastem, w którym się wychowałem. Są w kronice opisane różnego rodzaju przestępstwa, drobne kradzieże i włamania, dewastacje, skargi, nadużywanie alkoholu i posiadanie narkotyków. Jednak najciekawsze są mało spotykane wybryki albo w dziwny sposób śmieszne, jak ostatnio gdy ktoś kopnął jamnika 5 metrów do góry, za to że wdarł się na posesję nieswoją. Albo ucieczka chuliganów, którzy poniszczyli wystawy sklepowe w centrum miasta i w trakcie ucieczki zamienili się bluzami dla niepoznaki (chyba tak się pisze słowo niepoznaka?). Mistrzem ironii był mężczyzna, który zasnął na środku jezdni bez obuwia. Oczywiście był mocno pijany, a na próbę obudzenia przez policjantów zareagował, że nigdzie się nie rusza, bo leży w łóżku, a buty są obok niego i żeby mu nie przeszkadzali i dali spać. Nazajutrz, już w izbie wytrzeźwień zadzwoniła do niego narzeczona, bo gość owego dnia powinien poślubić troskliwą narzeczoną. Niestety mu się nie udało. Więcej informacji nie podali w kronice na temat wydarzenia, które właściwie zajmuje pierwsze miejsce na liście moich ulubionych śmiesznych wydarzeń. Ostatnio zaaresztowali w mieście starostę powiatowego, za lapówkarstwo i nielegalne posiadanie amunicji ostrej (starosta jest myśliwym jak docent Furman z serialu Alternatywy 4, tylko że to do niego przychodzi się z ważnym przypadkiem, a nie odwrotnie - o ile jesteś kimś ważnym). Ten starosta lubi robić zakupy w lumpeksach, widać jego natura myśliwego przydaje się nie tylko w lesie!

Poza tym obok mojego domu jest Żabka, gdzie wieczorem udaję się kupić piwo i ewentualnie inne napoje niealkoholowe. Dziś sprzedawała moja ulubiona ciemnowłosa ładna, naturalna ekspedientka. Była w sklepie razem z jasnowłosą koleżanką, niewinną 17-latką chyba, nader atrakcyjną. Z wrażenia zapomniałem, że naklejke pieska dostanę dopiero jak wydam co najmniej 10 zł. Zorientowałem się za późno, paragon fiskalny był już wydrukowany.

Dodatkowo spędzając weekend można oddać się takim atrakcjom jak zbieranie porzeczek, mycie słoików (sezon w pełni), sprzątanie kurzu, który zbiera się w pokoju od kilku miesięcy, a że mam alergię to lepiej się go pozbyć. Wieczorem zaś nie pozostaje nic innego jak obejrzeć w programie z wyborczej piątkowej, co jest w tv. Zapewne odgrzewane stare kotlety, w związku z tym obejrzałem po raz któryś tam film Rejs. Potem wiadomości, pogoda, sport, ulubione kanały po kolei. I tak minął dzień i poranek trzeci. Jutro z kolei czas na dzień czwarty, dlatego naszykowałem już książkę do czytania pt "Zły bliźniak". (To kryminalna historia, okraszona zadziwiającą dedykacją autora dla ukochanej stewardesyy, notabene autor zginął wraz z nią w katastrofie lotniczej. Przynajmniej tak zrozumiałem czytając wstęp. A kawalerem był bardzo długo, i został nim do katastrofy, ale książkę zdążył napisać.)

Jeszcze nie napisałem, że w ciągu weekendu przejrzałem też lokalne gazety, jedną wydawaną przez towarzystwo miłośników, zawsze w każdym numerze jest dużo historii miasta, okolicy, ludzi itp. Jednak nie lubię czytać małymi literkami mnogiej ilości tekstu toteż nie czytam gazet tylko przeglądam i ewentualnie coś krótkiego wyczytam. Szczerze to jestem zmęczony, bo zostali tutaj sami ojcowie, matki, rówieśnicy, którzy mają pracę i wyjść nie można, bo jak wyjść to od razu na grila z ukochanymi. To już wole w domu siedzieć i obejrzeć kiepskie kabarety w sobotni wieczór.

PS Nawiązując zaś do zmiany konwencji bloga, co jakiś czas być może jednak nie wytrzymam i olśnię i zaskoczę samego siebie, a społeczeństwo przy okazji. Ponieważ w wakacje umysł się uwalnia, i w nadmiarze wolnego czasu można wymyślić coś niepowtarzalnego. Zaprawdę, zaprawdę po stokroć zaprawdę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz