niedziela, 10 kwietnia 2011

Nie znoszę budzenia siekierą na kacu

Po skomasowanym ataku wirusa na mój komputer, postanowiłem nie opłacić internetu w miesiącach marzec-kwiecień i korzystać z niego wyłącznie w miejscu "pracy" oraz tak jak dziś w rodzinnym domu, co jest dziełem przypadku. Tak właściwie nie do końca piszę prawdę, nie jest tak, że przestałem marnować czas zupełnie, choć oszczędność jest wielka i wynosi 30 zł, kosztem korzystania z internetu znów zacząłem czytywać telegazetę. Telegazeta jest za darmo, pod warunkiem opłacenia abonamentu :)

I tu Was mam cwaniaczki! Dzięki temu, że przestałem bezczynnie gapić się w monitor, mój mózg osuszył się z pierdół, jakimi codziennie bombardowała mnie na własne życzenie internetowa rzeczywistość wszelakich portali. Jedynie ulubione blogi, komiksy wyśmiewające rząd i regionalna kronika policyjna interesują mnie w wolnym czasie. Przyszedł też czas na bloga i w końcu odnalazłem chęć podzielenia się przemyśleniami. Jako hit weekendu polecam tę piosenkę, wspominając poranek gdy niedzielnego wspaniałego kaca, przerwała pieprzona, kompromitująca nasz kraj katastrofa. Nie znoszę budzenia siekierą na kacu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz