piątek, 11 marca 2011

O tym jak zostałem człowiekiem renesansu

Nie mam siły na pisanie górnolotnych słów wstępu, ani ochoty i powagi nie czyniąc z tego aspektu mojego istnienia... Napisałem całkiem niedawno, lamentującej duszy krzyk, drżącymi palcami, uderzając w klawiaturę raz po raz, dając dławiącym się myślom upust i roniąc łzy na przyodzienie me, tren wzorowany na słynnym Trenie Jana Kochanowskiego, tren mojego autorstwa. Jest mój, napisałem go, posiadam prawo do mówienia go bez cytatu. Ostatnio przeżywam wewnętrzny bunt, który jak się okazuje, nie jest wcale tylko wewnętrzny do końca. Inspiracją, jest to informacja dla niewtajemniczonych, były zakupy w markecie znajdującym się w pobliżu akademików, gdzie tłuszcza wygłodniałych wilczków, udaje się na łowy. Może nastąpi dzień, gdy ów tekst napiszę na bristolu i powieszę w pobliżu sklepu? "Na nowym Campo di Fiori bunt wznieci słowo poety!" Może to przyczynek do rozpoczęcia kolejnego cyklu Trenów podejmujących tematykę chujowości życia codziennego? A może to stan trwały i zupełnie normalny?

No dobra, trzymajta się, bo tren jest poniżej gotowy do przeczytania. A potem zjedzcie rybę i spluńcie siedem razy przez ramię na widok studenta obładowanego reklamówkami z zakupami.

Tren I

Wielkie mi uczyniliście pustki w sklepie samoobsługowym
Moja droga młodzieży, tym studenctwem swoim
Pełno was, a jakoby niczego nie było:
Jedna mała promocja, tak wiele ubyło.

Wyście za wszystkie złotówki, za wszystkie grosiki
Wszystko z półek co dobre zawżdy wykupili
Nie dopuściliście nigdy kasjerom odpoczywać
Ani terminem ważności zbytnio głowy swej psować,

To tego, to owego, łapczywie obłapiając
I onym studenckim cwaniactwem ludzi zabawiając.
Teraz wszystko umilkło, szczere pustki w sklepie,
Nie masz zakupów, nie masz co przynieść do domu.
Z każdego kąta szarańcza sklepy ujmuje,
A klient swej nadziei darmo upatruje.

1 komentarz:

  1. Rewelacyjne ;) prawie uroniłam łzę czytając o rozterkach jakie Cię spotkały w samie.

    OdpowiedzUsuń