Na rozległym płaskowyżu, daleko pośród żółtych piasków palonych bez odpoczynku przez jaskrawe Słońce, wśród rozlewających się aż po horyzont wydm kształtem przypominających meksykańskie maczety, gdzieniegdzie zroszonych zielonymi kroplami krzewów i ostrolistnych traw, w tym niespotykanym w środkowej części Europy krajobrazie, między dwoma wystającymi niczym trzcina z jeziora górami, znajdowało się mała osada.
Było istotnie bardzo mała, nie było w tym miejscu poczty, kina, boiska piłkarskiego, ani nawet kościoła. Łatwiej jest chyba powiedzieć co było.
Położona była w górskiej dolinie na płaskowyżu, na którym nie tylko klimat utrudniał życie.
Leżało tu dużo piasku, przeciętego błękitną strugą wartkiego strumienia wypływającego ze zbocza doliny (był to więc rodzaj naturalnej piaskownicy, która tworzyła wielką plażę nad strumieniem), do tego 4 małe domki, sklep i pijalnia piwa. Następne zabudowania znajdowały się w odległości około 50 kilometrów na północny - zachód nad brzegiem jeziora. Stało tam średniej wielkości miasto.
Osadę zaś położoną na zupełnym odludziu (z dala od ludzi) geografowie nazywali Pueczalczes, co znaczy ? ? ? . Akurat tego nawet najstarsi mieszkańcy osady nie wiedzieli.
Wiadomo, że nad osadą stale unosiły się chmury, jasne, ciemne, zależnie od pory roku chmury przybierały rozmaite barwy i kształty.
Rzadko przynosiły deszcz, bywało jednak że dolinę zalewały strugi rzęsistych kropli.
Ale obfite, burzowe opady nie trwały długo. Wiatr rozwiewał życiodajne obłoki na wszystkie strony świata. I po chwili nadziei na lepszą przyszłość dla roślin i zwierząt, okazywało się, że wcale nie woda, ale wiatr był żywiołem, którego mieszkańcy doliny obawiali się najbardziej.
Codziennie, regularnie kierunek ruchu mas powietrza zmieniał się jak godziny w zegarze.
I tak w poniedziałek wiatr wiał z północnego - wschodu, we wtorek ze wschodu, w środę z południowego - wschodu, w czwartek z południa, w piątek południowego – zachodu, sobotę z zachodu, a w niedziele z północnego - zachodu. Z kierunku północnego wiatr nie wiał nigdy.
Z racji szczególnych atmosferycznych warunków na tej szerokości geograficznej warunków panujących, osada bardziej znana była pod nazwą Doliny Siedmiu Wichrów .
Wiało tutaj nieustannie, okolica zasypywana była piaskiem w jednym dniu. W następnym piasek przemieszczał się w innym kierunku, aby za tydzień powrócić w to samo miejsce, zgodnie z wyjątkowymi prawami natury.
Była to jedyna godna uwagi osobliwość przyrody nieożywionej. Nie przyciągała zresztą zbyt wielu turystów, widywano tu dość często pasjonatów meteorologii.
To wszystko, Pueczalczes mogło stawać w szranki z najpodlejszą osadą świata, mogło stawać również z każdą inną, nie od razu skazując się na sromotną porażkę, jednak przeciętnemu obywatelowi państwa nazwa ta nie mówiła nic. Na razie nie ma się zresztą czemu dziwić.
Smakowite. Kontynuuj.
OdpowiedzUsuń